To była niezwykła wyprawa, również dokładnie zaplanowana...co, gdzie i kiedy.
Nigdy się nie zapuszczałem w tamte rejony zwłaszcza przed świtem, więc jakaś niewiadoma była. Na szczęście obecna technologia pozwala niemal być na miejscu i większość można zobaczyć nie ruszając się z domu, ale....co to za przyjemność?
Pogoda miała być fajna, więc jadę! Plan: Elektrownia Łagisza po ćmoku, podczas wschodu słońca z podnóża Góry św.Doroty i z jej wzniesienia, zdjęcia na drugą stronę, w kierunku Cementowni Grodziec, kościółek na Górze Św.Doroty, ciepła herbata i posiłek już w samochodzie, zjazd w okolice Cementowni, kilka zdjęć pięknej, familokowej zabudowy przy ul.M.Konopnickiej i kulminacyjny punkt programu: wejście na teren byłej, nieczynnej już Cementowni Grodziec.
Ależ miałem pietra, nie miałem żadnego zabezpieczenia, a kask naprawdę tam by się przydał. W każdej chwili może coś spaść na głowę, albo, co gorsza, może się coś zawalić. Przeżyłem. Warto było to zobaczyć, póki jeszcze stoi. Galeria↓